z więzienia łaska Stalina, inni, jeśli nawet udało im się krat uniknąć, skarleli, byli powolnym narzędziem, wiedzieli dobrze, czym grozi opór. Skwapliwie zaczęli wznosić mury więzień, których cień padał na podjęte prace. Niewiele mieli wspólnego z krajem, którego nie znali... Straszyli samym wymawianiem słów, obcym akcentem, wtrąconym zwrotem, który przypominał, skąd są i kto za nimi stoi. Niesprawiedliwe wyroki, trud nad siły i gwałt niedbale wliczali do rachunku w cenę budowy. Nie wyobrażali sobie, że może być inaczej. Oni powinni stać na czele, przemawiać z trybuny, ich twarze na portretach i popiersiach... Oni, Oni! Ale wtedy powstało coś, co było jednak