więc, jak tylko mógł, ale ani myślał wracać do kraju. Dawał tylko znać o sobie od czasu do czasu drukując w "Przekroju" lub w "Życiu Literackim" swe utwory. Honoraria przeznaczał dla matki i na opłacenie czynszu za pokój, który nadal zajmował. Oddział przystał na to, że pokój stał pusty (pusty? - skądże, był to skład książek, różnego rodzaju przedmiotów i mebli), bo wszyscy spodziewaliśmy się, że prędzej czy później zamieszka w Krakowie po peregrynacjach europejskich. Kiedy wybrałem się z żoną do Włoch samochodem, zatrzymaliśmy się na parę godzin w Wiedniu i pierwszym człowiekiem, jakiego spotkaliśmy na Maria Hilferstrasse, był Jerzy. Ucieszył się