Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
o spazmy, syn przyprowadza do domu obrzydliwą papugę, na widok której trzustka skręca ci się o żołądek, a w windzie cuchnie - czyż może być coś straszniejszego - niemieckimi perfumami, którymi zrasza się twoja dozorczyni.
I wtedy musisz sobie powiedzieć: zamiast się wsłuchiwać w rap, mogę sobie włączyć Ordonkę, to nie moje skarpetki i nie muszę się na nie gapić, syn widać znalazł w papudze coś, czego ty nie zauważyłeś, po niemieckich perfumach można zawsze wywietrzyć... Oczywiście - to wcale nie jest łatwe. I tu jest właśnie - jak to mówią w Saksonii - pies pogrzebany. Prawdziwa tolerancja wymaga wysiłku i pracy. Można nawet powiedzieć więcej
o spazmy, syn przyprowadza do domu obrzydliwą papugę, na widok której trzustka skręca ci się o żołądek, a w windzie cuchnie - czyż może być coś straszniejszego - niemieckimi perfumami, którymi zrasza się twoja dozorczyni. <br>I wtedy musisz sobie powiedzieć: zamiast się wsłuchiwać w rap, mogę sobie włączyć Ordonkę, to nie moje skarpetki i nie muszę się na nie gapić, syn widać znalazł w papudze coś, czego ty nie zauważyłeś, po niemieckich perfumach można zawsze wywietrzyć... Oczywiście - to wcale nie jest łatwe. I tu jest właśnie - jak to mówią w Saksonii - pies pogrzebany. Prawdziwa tolerancja wymaga wysiłku i pracy. Można nawet powiedzieć więcej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego