rozłożystego klonu, rosnącego na Rynku Sędziów. Widok stąd mieli dobry, tak na pomost, jak i na cały plac. Widzieli napływające tłumy, jednookich katów, stróżujących wojowników. I oni też, jako jedni z pierwszych, usłyszeli dochodzący od strony Gorczem jęk świstawek i bicie bębenków. Woły ciągnęły wóz z więźniami. Na półnagich ciałach skazańców znać było męki, jakie przeszli. Jednak tylko dwaj zdawali się być poharatani mocniej, widocznie od nich kaci chcieli wydobyć jakieś zeznania. Pozostałych obito i wymęczono dla zasady, a wprawiali się pewnie na nich katowscy czeladnicy. Prawdziwy kunszt objawić się miał dopiero tu, na placu.<br>Wóz obstawiali wojownicy uzbrojeni w <orig>karoggi