Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
od stołu. - Chodź, Adasiu, pojedziemy. Jewdokia czeka.

Znudzony rozmowami o polityce wybiegłem przed dom i wskoczyłem na kozioł. Nora zbliżyła się do sztachet parkanu i przyjaźnie poszczekiwała. Rzeka w której odbijały się ciężkie chmury, przybrała odcień atramentu, fale pieniły się gnane wiatrem...

Jewdokia uśmiechnęła się do mnie i w milczeniu skinęła głową, ale natychnuast wróciła do swoich myśli. Westchnęła ciężko jak zwykle:

- Ech, Jegoruszka, Jegoruszka, gdzie ty teraz przebywasz?

Potem coś sobie nagle przypomniała, kazała mi wstać i wyciągnęła spod kozła wielki słonecznik szczelnie nabity dojrzałymi pestkami.

- Masz, paniczu... To gościniec dla ciebie...

Zjawił się ojciec w swej kolejarskiej czapce, Jewdokia
od stołu. - Chodź, Adasiu, pojedziemy. Jewdokia czeka.<br><br>Znudzony rozmowami o polityce wybiegłem przed dom i wskoczyłem na kozioł. Nora zbliżyła się do sztachet parkanu i przyjaźnie poszczekiwała. Rzeka w której odbijały się ciężkie chmury, przybrała odcień atramentu, fale pieniły się gnane wiatrem...<br><br>Jewdokia uśmiechnęła się do mnie i w milczeniu skinęła głową, ale natychnuast wróciła do swoich myśli. Westchnęła ciężko jak zwykle:<br><br>- Ech, Jegoruszka, Jegoruszka, gdzie ty teraz przebywasz?<br><br>Potem coś sobie nagle przypomniała, kazała mi wstać i wyciągnęła spod kozła wielki słonecznik szczelnie nabity dojrzałymi pestkami.<br><br>- Masz, paniczu... To gościniec dla ciebie...<br><br>Zjawił się ojciec w swej kolejarskiej czapce, Jewdokia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego