Nie należę ani do "Solidarności", ani do partii, ale na własnej skórze mocno poczułem napięcia z ostatnich dni. Widzieliście zresztą sami z okien redakcji, co się tu działo. Kolejka samochodów, ludzie z kanistrami, bańkami, nerwy, kłótnie. A po podpisaniu porozumień - proszę - jaki spokój. Stacja benzynowa tak samo oddaje nastroje, jak sklep mięsny. Jeśli proponujecie nowych 90 dni spokoju, to się z tym zgadzam, bo może coś się w końcu ustatkuje. Musi się doprowadzić do porządku stosunki między ludźmi, żeby praca szła normalnie, bo jak inaczej odrobimy te długi, które ciągle rosną? A zresztą, potrzebujemy chyba więcej niż tylko 90 dni spokoju.</><br><au>(zaw