Czekać - mruczał Buko. - Jeszcze... Niech kolebka ino zjedzie z mostu... Jeszcze... Teraz!<br>Szczęknęła cięciwa, zasyczał bełt. Koń pod jednym z kopijników stanął dęba, rżąc dziko, zwalił się, obalając zarazem jednego ze strzelców. <br>- Teraz! - ryknął Buko, podrywając konia. - Na nich! Bij! <br>Reynevan uderzył konia piętami, wydarł się z jałowców. Za nim skoczył Szarlej. <br>Przed mostem kotłowało się już, trwała walka - to na ariergardę orszaku uderzyli z prawa Rymbaba i Wittram, z lewa Weyrach i Woldan z Osin. Lasem niósł się wrzask, kwik koni, szczęk, brzęk, łomot żelaza o żelazo. <br>Buko von Krossig cięciem topora obalił wraz z koniem pachołka z sulicą, uderzeniem