poniedziałek, 3 sierpnia 1998 roku, około godziny siedemnastej do drzwi domu Janiny M. zapukała osiemnastoletnia wnuczka Ewa. Mieszkała w Radzyniu Podlaskim, ale często odwiedzała babcię, u której wychowywała się przez kilka dziecięcych lat. Darzyła sentymentem ten schludny biały domek na peryferiach Parczewa.<br>Niepokoiła się ostatnio o babcię, która tak jakoś skomplikowała sobie życie osobiste, że przestały ją odwiedzać dwie córki, zamieszkałe w tym samym mieście, a syn zaglądał do niej rzadko.<br>Na pukanie nikt nie odpowiadał. Ewa nacisnęła klamkę, drzwi były otwarte. Tuż za progiem, w kałuży zastygłej krwi, leżał na podłodze przyjaciel babki, Antoni J. Nie poruszał się. Przerażona pobiegła