przy łóżku umierającego ojca w San Diego w Kalifornii, pisał do swej żony, że ojciec był dla niego swego rodzaju "aniołem stróżem i jego dążenie do mego sukcesu było tak silne i tak intensywne, że teraz, kiedy jego życie szybko więdnie, zapewne utracę to szczęście, które mi dotąd towarzyszyło, i skończę na szarej, monotonnej praktyce prawnej w Cincinnati, dorabiając tyle, by wystarczyło na utrzymanie rodziny".<br>Alphonso Taft uważał się za założyciela swego rodzaju dynastii Taftów i dlatego tak parł ku temu, by dzieci robiły karierę zawodową lub polityczną. W tym względzie jego plany ziściły się. Syn, William Howard Taft, został prezydentem