Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
parterowa, jej niskie okna zmurszałymi parapetami sięgały prawie ziemi. Nic więc dziwnego, że mocno spóźniony Polek miast drzwiami
- wkroczył do klasy oknem, z zachowaniem absolutnej dyskrecji. Nieszczęśliwym jednak zbiegiem okoliczności prowadzący zajęcia pan Rymsza w tymże momencie wydobył chustkę, aby przysłonić usta w czasie kaszlu, i wzrok jego napotkał odrobinę skonsternowane oczy Krywki, który właśnie szykował się do skoku z parapetu.
- Dzień dobry, panie Krywko - rzekł chmurnie profesor. - Co tak późno?
- A bo... bo... proszę pana - jąkał się Polek - bo noga mnie bolała.
- Teraz już nie boli?
- Nie.
- To chwała Bogu. Może więc pan wejdzie już do klasy i wybierze sobie
parterowa, jej niskie okna zmurszałymi parapetami sięgały prawie ziemi. Nic więc dziwnego, że mocno spóźniony Polek miast drzwiami <br>- wkroczył do klasy oknem, z zachowaniem absolutnej dyskrecji. Nieszczęśliwym jednak zbiegiem okoliczności prowadzący zajęcia pan Rymsza w tymże momencie wydobył chustkę, aby przysłonić usta w czasie kaszlu, i wzrok jego napotkał odrobinę skonsternowane oczy Krywki, który właśnie szykował się do skoku z parapetu.<br>- Dzień dobry, panie Krywko - rzekł chmurnie profesor. - Co tak późno?<br>- A bo... bo... proszę pana - jąkał się Polek - bo noga mnie bolała.<br>- Teraz już nie boli?<br>- Nie.<br>- To chwała Bogu. Może więc pan wejdzie już do klasy i wybierze sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego