nim. Chociaż zrobiłam to bezgłośnie, On ruszył w moją stronę z wyciągniętymi rękoma. Przelotnie spojrzałam na Hiacyntę, była jeszcze bledsza niż przed chwilą. Zerwałam się i wyleciałam przez okno, wcześniej siadając na moment na parapecie. Sądząc z rumoru, który mnie dobiegł, On ruszył za mną.<br>- Jargołko, teraz tutaj! - rozkazał Smocurek, skręcając ostro w prawo.<br>Lecieliśmy nad lasem jabłonkowskim. Kilkakrotnie siadałam na najwyższych gałęziach kilku drzew. Chciałam Onego jak najbardziej zmęczyć wspinaniem się. Robiło się coraz ciemniej. Smok kluczył. Nad nami błyszczały gwiazdy i wąski sierp księżyca.<br>Zauważyłam, że u podnóży drzew, których zarysy ledwo były widoczne, coś migocze. Domyśliłam się, że