był to zarazem rodzaj ludzi, których <br>pan Sapieha do niedawna nie dostrzegał, a ocierając się o nich - nie widział. <br>Przypuszczenie, że są oni Bogu i Najświętszej Pannie równie mili jak urodzeni, <br>że każdy z nich jest bliźnim bezcenną Krwią Chrystusa Pana odkupionym - było <br>świeże w jego sercu. Zdumiewał się też skrycie, że owe rozmowy przygodne, wiedzione <br>od zakrętu do zakrętu drogi, od wsi do wsi - nie odbiegały wiele w treści od <br>dialogów toczonych między urodzonymi. Podobnie tu, jak tam, trafiał na ludzi <br>mądrych i na ludzi głupich, życzliwych lub wrogich, bystrych albo gapiowatych, <br>bezinteresownych, to znowu na wyrachowanych. W czym więc