Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
wiosny do późnej jesieni przyjeżdżał paść na nim krowę. Wybierał odpowiednie miejsce, wbijał kamieniem w ziemię metalowego śledzia na końcu krowiego łańcucha, pętał Hansowi powrozem przednie nogi, a sam wsuwał się z workiem słomy pod wóz, gdzie spał snem sprawiedliwego do południa. W domu zjawiał się na obiad, złorzecząc na skwar i wyzyskiwanie jego osoby.
- Chol-lle-rra! Verdammt nochmal! - mężczyzna na podwórku rozdarł się na cały głos. Wołał po imieniu Andzię. Narzekał, że się przed nim schowała.
Andzią nazywana była moja babcia Adela; facet posuwał się za daleko.
Ze stodoły odpowiedziała mu krowa, przeciągle rycząc.
Pochyliłem się do ucha Toli
wiosny do późnej jesieni przyjeżdżał paść na nim krowę. Wybierał odpowiednie miejsce, wbijał kamieniem w ziemię metalowego śledzia na końcu krowiego łańcucha, pętał Hansowi powrozem przednie nogi, a sam wsuwał się z workiem słomy pod wóz, gdzie spał snem sprawiedliwego do południa. W domu zjawiał się na obiad, złorzecząc na skwar i wyzyskiwanie jego osoby.<br>- Chol-lle-rra! Verdammt nochmal! - mężczyzna na podwórku rozdarł się na cały głos. Wołał po imieniu Andzię. Narzekał, że się przed nim schowała. <br>Andzią nazywana była moja babcia Adela; facet posuwał się za daleko. <br>Ze stodoły odpowiedziała mu krowa, przeciągle rycząc. <br>Pochyliłem się do ucha Toli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego