sensacją. Ojciec powiedział, że nie rozumie, jak to możliwie, że oskarżeni w ogóle się nie bronili i do wszystkiego przyznali. Na to matka, że to nic nowego, bo na procesach czarownic też tak było, przyznawały się do wszystkiego i nawet dodawały same nowe oskarżenia.<br>- Tak - powiedział ojciec - ale to były słabe kobiety, a tutaj sami silni, twardzi mężczyźni, zahartowani, odważni żołnierze, którzy wiele razy patrzyli śmierci w twarz. Wszyscy byli na wojnie, awansowani na polu walki, najlepsi...- A jednak rzeczywiście nie tylko sami się przyznawali, ale oskarżali siebie i innych, wskazywali następnych. Dziesiątki pierwszych oskarżonych jeszcze przed śmiercią wymieniło setki innych