psiekrwie, uciekli, zostawili nas. Państwo wybaczą i może nie pogardzą, chociaż to takie kiepskie jedzenie.<br> - Och, Gawlikowa, my jesteśmy strasznie głodni, dziękujemy. To jest pyszne! Od rana nie mieliśmy nic w ustach!<br><br>Zacierki wydawały się wspaniałe. Przede wszystkim zupa była gorąca. Naftowa lampa rzucała na stół nikłe światło. Milczano. Cienie słały się po kątach, zrobiło się dziwnie i straszno. Dom tak głośny przed chwilą, jeszcze rano pełen ludzi, stół długi, biały, przy nim tylko rodzina Surmów i Marta z dzieckiem. Nagle gdzieś, nie wiadomo skąd, dobiegło kołatanie. Głowy podniosły się czujnie. Stukanie wzmogło się. Jakby czyjeś pięści czy buty łomotały w sufit