znów grać tę koszmarną Ninę. To była prawdziwa, fizyczna męka. Na którymś przedstawieniu zeszłam ze sceny nie powiedziawszy ostatniego monologu, dla którego, jak twierdził Andrzej Seweryn, "Czajka" w ogóle została napisana. "Teraz wiem, Kostia, rozumiesz, że w naszej pracy - wszystko jedno czy gramy na scenie, czy piszemy - najważniejsze to nie sława, nie blask, nie to, o czym marzyłam, tylko po prostu wytrzymałość w cierpieniu. Trzeba dźwigać swój krzyż i wierzyć". Myślę, że byłam po prostu za młoda, żeby ten monolog zrozumieć.<br>Wiele lat później zdarzyło mi się znowu znienawidzić sceniczną postać. Nie znoszę strindbergowskiej Panny Julii, chociaż grałam ją już jako