z innego uśmiechu, żyłę lila na czole i asymetrię szpar powiekowych i uchroń nas Boże, nikt takiej brzydkiej nie chciał ani znać, ani żaden chłopak nie chciał jej dymać, bo patrząc na taką twarz zaraz zły każdemu wydawał się świat, a Bóg katolicki USA pastorem, o 20.10 totalizatorem sportowym, ślepnącym żonglerem, rokendrolowym hochsztaplerem, hipnotyzerem z Manga Gdynia, co przedstawia ci taką dziewczynę, której najpierw podłożył świnię, z Tysiąclecia Stadionu żółtym cwaniakiem, co sprzedaje ci hrabinę brzydalinę jako superekstratwojąnowąsuperlaskę. Nazywała się Pitz Patrycja i mieszkała chyba gdzieś na 00-910 Woronicza...".<br>Tak zaczyna się "Paw królowej", historia o nieszczęsnym wokaliście rozrywkowym