sam, jest zupełnie inny.<br> 5<br>W nocy śniły mu się koszmary. Szałas zalała <br>woda lepka jak klej i przeraźliwie zimna. Szukał po omacku <br>latarki; pamiętał, że kładł ją wieczorem obok <br>swetra zastępującego mu poduszkę. Jest! Chwycił - i <br>zerwał się na równe nogi, pełen obrzydzenia i strachu. <br>W ręce trzymał coś śliskiego i długiego, coś, <br>co owinęło mu się wokół dłoni i wolno sunęło <br>do ramienia. Drugą ręką próbował uwolnić się <br>od wstrętnego uścisku, ale lewa dłoń, ciężka <br>i nagle boląca, nie chciała go słuchać. Opadała, <br>rosła, wchłaniała ją woda. Zrobił rozpaczliwy <br>wysiłek. Ręka została w wodzie, uniósł się <br>on sam, kaleki