Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
od policzka. "Nie ma nic, nawet nie spuchnięte. Ale później spuchnie? Nie? Spuchnie, na pewno spuchnie! He he... jak Boga kocham, że spuchnie..." Przybliżył się do lustra, wskazujący palec przyłożył do kości policzkowej, drugą ręką nacisnął palec i zamknął oczy. Tarł, tarł z całej siły, dopóki nie poczuł, że palec ślizga się po czymś lepkim. Potem otwarł oczy i spojrzał w lustro - na kość policzkową wystąpiła lepka rosa o zabarwieniu żółto-różowym. Cofnął się parę kroków w tył i przyjrzał się z daleka - ciemna plama miała wygląd wcale groźny, szpeciła całą twarz... "He he... jak Boga kocham, trzy dni urlopu." Z odkrytą
od policzka. "Nie ma nic, nawet nie spuchnięte. Ale później spuchnie? Nie? Spuchnie, na pewno spuchnie! He he... jak Boga kocham, że spuchnie..." Przybliżył się do lustra, wskazujący palec przyłożył do kości policzkowej, drugą ręką nacisnął palec i zamknął oczy. Tarł, tarł z całej siły, dopóki nie poczuł, że palec ślizga się po czymś lepkim. Potem otwarł oczy i spojrzał w lustro - na kość policzkową wystąpiła lepka rosa o zabarwieniu żółto-różowym. Cofnął się parę kroków w tył i przyjrzał się z daleka - ciemna plama miała wygląd wcale groźny, szpeciła całą twarz... "He he... jak Boga kocham, trzy dni urlopu." Z odkrytą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego