chwila niszczyły wielkie bąble dennych zawirowań, podobnych do leniwych eksplozji, podobnych do stękania lwa.<br>Byle gałąź płynąca wyznaczała potężną wartkość nurtu rzeki, która teraz zdawała się trwać w bezruchu.<br>Aby ją poczuć, schodziliśmy na brzeg i t am dotykaliśmy liny, która brzegi łączyła.<br>Była gruba i spleciona ze stalowych pokrętek, ślizgał się po niej prom przewożący samochody, autokary, zaprzęgi i ludzi.<br>Prom odprowadzono do portu, ale lina zakotwiczona mocarnymi blokami betonu pozostała przegradzając wodę.<br>Kładliśmy w niej ręce, by odczuć wibrację torturowanego metalu i nacieszyć się jego przeciwstawiającą się siłą.<br>Lecz gdy pewnego dnia zeszliśmy, by dokonać położenia rąk, okazało się, że