Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
cieni obumarłych traw. Bez pudła - przed nami stoi najprawdziwszy słoń, leniwie wachlujący się uszami. Spokojnie schyla łeb i zaczyna orać ziemię kłami. Wie, że tu jesteśmy. Zamieramy w odkrytym Land Cruiserze, ze sztucerami w dłoniach, z AK-47 na ramieniu. Nawet tak uzbrojeni, mamy lekkiego pietra. "Tak właśnie zachowuje się słoń tuż przed atakiem"- szepcze mi do ucha jeden z zawodowych łowców. Szczęśliwie dla słonia, kły nie spełniają wymogów stawianych przez Amerykanina. Edowi zależy na kłach sześćdziesięciofuntowych. Najmarniej pięćdziesięciofuntowych. Muszą przecież dobrze się prezentować na tle innych okazów jego bogatej kolekcji.

Ed upokarza szefa
Po kolacji możemy w końcu bliżej przyjrzeć
cieni obumarłych traw. Bez pudła - przed nami stoi najprawdziwszy słoń, leniwie wachlujący się uszami. Spokojnie schyla łeb i zaczyna orać ziemię kłami. Wie, że tu jesteśmy. Zamieramy w odkrytym Land Cruiserze, ze sztucerami w dłoniach, z AK-47 na ramieniu. Nawet tak uzbrojeni, mamy lekkiego pietra. "Tak właśnie zachowuje się słoń tuż przed atakiem"- szepcze mi do ucha jeden z zawodowych łowców. Szczęśliwie dla słonia, kły nie spełniają wymogów stawianych przez Amerykanina. Edowi zależy na kłach sześćdziesięciofuntowych. Najmarniej pięćdziesięciofuntowych. Muszą przecież dobrze się prezentować na tle innych okazów jego bogatej kolekcji. <br><br>&lt;tit1&gt;Ed upokarza szefa&lt;/tit1&gt;<br>Po kolacji możemy w końcu bliżej przyjrzeć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego