Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
do tej pory znudzona i rozbawiona, stężała momentalnie.
- Spróbujcie. Was czterech, ja jeden. I do tego w gaciach. Ale ja na takich zasrańców portek nie muszę odziewać.
Imbra znowu splunął, szarpnął wodze, obrócił konia.
- Tfu, Bonhart, co się z tobą porobiło? Zawsześ tym słynął, żeś solidny był, prawy zawodowiec, żeś słowa danego niezawodnie dotrzymywał. A nynie wychodzi, że twoje słowo mniej gówna warte! A że po słowie człeka się ocenia, tedy wychodzi, żeś ty...
- Jeśli już o słowach mowa - przerwał zimno Bonhart, opierając dłonie na sprzączce pasa - to bacz, Imbra, by ci się wypadkiem w trakcie gadania zbyt grube nie wypsło
do tej pory znudzona i rozbawiona, stężała momentalnie. <br> - Spróbujcie. Was czterech, ja jeden. I do tego w gaciach. Ale ja na takich zasrańców portek nie muszę odziewać. <br>Imbra znowu splunął, szarpnął wodze, obrócił konia.<br>- Tfu, Bonhart, co się z tobą porobiło? Zawsześ tym słynął, żeś solidny był, prawy zawodowiec, żeś słowa danego niezawodnie dotrzymywał. A nynie wychodzi, że twoje słowo mniej gówna warte! A że po słowie człeka się ocenia, tedy wychodzi, żeś ty...<br>- Jeśli już o słowach mowa - przerwał zimno Bonhart, opierając dłonie na sprzączce pasa - to bacz, Imbra, by ci się wypadkiem w trakcie gadania zbyt grube nie wypsło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego