Protesty na szeroką skalę zawsze są oparte na autentycznym niezadowoleniu - które można wykorzystać, ale którego nie da się stworzyć żadnymi manipulacjami. Już w średniowieczu dla takich sytuacji sformułowano zasadę: vox populi, vox Dei - głos ludu, to głos Boga (mnich Alkunin w liście do Karola Wielkiego). I na nic nawet takie słowa potępienia rozsierdzonego ludu, jak: "królobójcy", "carobójcy".<br>Istnieje granica skutecznego powoływania się na prawo, zarówno przez krzywdzicieli indywidualnych, jak i zbiorowych. W pierwszym przypadku przyjęło się akceptować formę samosądu, jaką jest lincz (co nie znaczy aprobować!). Na szczęście w Polsce historia tylko raz odnotowała takie zdarzenie - w czasie insurekcji kościuszkowskiej. W