ulica nazywa się Szeroka, bo wygląda zupełnie jak rynek. Teraz naokoło są same hotele, restauracje i kawiarnie, i jest też jeden, samotny wśród tych wszystkich uciech, komisariat policji. Jak tam przyszłam, to było pełno ludzi, z rożnych krajów, Żydów, Niemców, nawet Francuzów, ale najwięcej Polaków, i ten tłum samych prawie słowiańskich ciał, brzuchów, piersi, ud, falował, zachwycony muzyka. Od razu poczułam się dobrze i zrobiło mi się ciepło w środku, i poczułam się tak, jakbym znów była młoda i mogła z nimi tańczyć. Jeden człowiek, wysoki i gruby, stał na środku i walił rękami w taki <page nr=22> wielki afrykański bęben. Jacyś ludzie