wody i małe, zimne rybki, które dostaną się przez uszy, nozdrza, usta i będą wyjadać mózg; ratuj mnie, tonę. Ale nawet nie ma imienia ten, którego przyzywam na pomoc. Wszyscy wstali, tworząc szpaler, przez który się przesuwam. Gapią na mnie ślepia, otwierają ryje: "to ta, to ta, to ta'. Nie słuchaj, mała, nie patrz na nich, tylko idź przed siebie, idź, oni się skończą, samolot się skończy; tam wreszcie zrzucisz te przepocone ciuchy i naga, wolna odejdziesz w śmierć.<br>Ktoś schwycił moją rękę i w tym samym momencie - w zastępstwie śmierci - przyszła po mnie niepamięć.<br><br> Droga Pani Aldono.<br>Nie widzieliśmy się