hotelu, którego właściciel oszczędza na ubraniach dla swojego żeńskiego personelu. Podczas gdy Mock, porażony prowokującą krótkością jej sukienki, zastanawiał się, co by było, gdyby dziewczyna nagle musiała się schylić bez zginania nóg w kolanach, Urbanek wydawał jej nową porcję papierosów. Zimny powiew padający od obrotowych drzwi musiał jej najwyraźniej nie służyć, bo pociągała co chwilę zaczerwienionym nosem.<br>- Jak się z nią dzielisz? - zapytał portiera, gdy dziewczyna z powrotem znalazła się w gęstym od dymu powietrzu widowni. - Pół na pół?<br>- Nie rozumiem, o czym pan radca raczy mówić - Urbanek zrobił niewinną minę.<br>- Sądzisz, że nie domyślam się, co schowała w fartuszku? - Mock