Polska - sięgnął do słów bardziej<br>dla przybyszów znajomych. - Iść Posta utca trynacat.<br> Zrozumieli, że mają iść gdzieś na ulicę Pocztową 13, ale po<br>co?<br> - Drobiazg, chłopaki - pocieszał Kula. - Podjemy, bo<br>kichy mi marsze grają, a później jakoś się ze starym dogadamy.<br> Po chwili siedzieli w niewielkim pokoiku przy stole<br>zastawionym smakołykami, jakich dawno nie oglądali. Węgier<br>nie zapomniał o winie. Od stołu wstali więc z lekkim szmerkiem<br>w głowie, zakłopotani, co będzie z rachunkiem, bo pieniędzy<br>węgierskich nie mieli. Pozostało tylko podziękować serdecznie.<br>Zebrał się na odwagę Staszek Kula, znający trochę słowacki:<br> - Dekujem peknie, my platim wam drugom raz.<br> - Nie tręba