organizatorów rodzinnego zjazdu, który przeniesiony został z "Wańkówki" do mniejszej, ale szczelniejszej sali teatralnej sąsiedniego Ośrodka Kultury. Jak się jednak okazuje, dla Gutów Mostowych nie ma nic trudnego. Wszyscy się zmieścili, dla wszystkich też wystarczyło godnego jadła i napitku. Gaździny, a nawet niektórzy gazdowie uwijali się między stołami, roznosząc domowe smakołyki. Jak to bowiem jest we zwyczaju, każdy na zjazd przywozi co może.<br>Każdy też przyjeżdża z jak najliczniejszą rodziną. Bo to przecież o to chodzi, by spotkać się, pogadać, pochwalić dziećmi, a bywa że i poznać.<br><br>*<br><br>Dzisiaj rodzina wywodząca się od Józefa Guta Mostowego rozsiana jest dosłownie po całym świecie