Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
Targ rybny - ogromne ilości ryb, głowonogów, roślinności morskiej, wszystkiego, co potrafiła natura wyhodować w ciemności i zimnych głębiach.
Z wprawą znawców moi towarzysze kupują kilka potężnych ryb, kilka wiązek suszonych ośmiornic, bukiety morskiego ziela. Rozumiem, że wieziemy się z własnym wiktem, a hotelowa kuchnia zajmie się tylko wszystkim, preparując niezrównane smakołyki.
Znów mila za milą przebijamy się przez zatłoczone szosy. Klucząc, wyprzedzając, jęcząc przeciążonym silnikiem, pchamy sobą czerwony rój tamujących nas świateł stopowych. W bagażniku subaru miarowo bulgocą mocniejsze specyfiki mające uświetnić party.
Mimo późnej nocy Zushi jest pełne ludzi. Japonki w kimonach zdające się płynąć ponad starym brukowanym rynkiem. Sypiące
Targ rybny - ogromne ilości ryb, głowonogów, roślinności morskiej, wszystkiego, co potrafiła natura wyhodować w ciemności i zimnych głębiach.<br> Z wprawą znawców moi towarzysze kupują kilka potężnych ryb, kilka wiązek suszonych ośmiornic, bukiety morskiego ziela. Rozumiem, że wieziemy się z własnym wiktem, a hotelowa kuchnia zajmie się tylko wszystkim, preparując niezrównane smakołyki.<br> Znów mila za milą przebijamy się przez zatłoczone szosy. Klucząc, wyprzedzając, jęcząc przeciążonym silnikiem, pchamy sobą czerwony rój tamujących nas świateł stopowych. W bagażniku subaru miarowo bulgocą mocniejsze specyfiki mające uświetnić party.<br> Mimo późnej nocy Zushi jest pełne ludzi. Japonki w kimonach zdające się płynąć ponad starym brukowanym rynkiem. Sypiące
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego