czarnych pończochach. A jak to się garbi, krzywi, co też ona tam tak ogląda na tej posadzce, nie ma tam chyba czego paskudnego?<br>Brudzą i brudzą, armia sprzątaczek mogłaby myć i szorować, i zamiatać od rana do nocy, a zaraz znów by było nabrudzone. Co za życie. I czego ta smarkata tak wypatruje?<br><br>2.<br>Deszcz naprawdę nie padał, no, jak mogła nie zauważyć. Przecież rzeczywiście już ustał ten jedwabisty szum za oknem. Strzałka słońca przeszyła witraż, posadzkę pocięły kolorowe romby, a na dłoni Aurelii usiadła ciepła plamka w kolorze kurczątka.<br>Wyciągnęła nogi jeszcze dalej, poruszyła rozstawionymi stopami tak, by w klamerkach