teraz także człowiek w przestrzeni<br>Może już wreszcie, wyzbyty trwogi,<br>Odkrywać wszelkie kosmiczne drogi<br>I wprost na Księżyc odbyć wyprawę.<br>Świat się dowiedział z prasy niebawem,<br>Że nowy, wielki sputnik już gotów<br>Do księżycowych, dalekich lotów.<br><br>Wszyscy więc sobie myśleli w duszy:<br>"Kto tym sputnikiem pierwszy wyruszy?<br>Gdzie jest ów śmiałek? Gdzie jest zuch taki,<br>Który przemierzy śródgwiezdne szlaki?"<br>Rzekł pan Soczewka: "Panie, panowie,<br>Choćbym miał pęknąć, stanąć na głowie,<br>Wyleźć ze skóry, zaprzedać duszę,<br>Ja właśnie pierwszy polecieć muszę!<br>Ja jestem śmiałych czynów amator,<br>Ja - pan Soczewka! Ja - operator!"<br>List więc napisał, a w owym liście<br>Przedstawił cały plan, oczywiście