powinienem. <br>Henrysia jęknęła. O Boże! Zabierze krowy i jakże się tu potem pokazać Stefce, gospodyni, ojcu! <br>- Mój panie, mój drogi, ja zapłacę, tylko niech ich pan nie zabiera ze sobą - prosiła ze łzami w oczach. <br> - No, dobrze - zgodził się na układy, a Henrysi dodało nadziei spostrzeżenie, że oczy mu się śmiały - dobrze, a czy ty masz aby pieniądze?<br>- Przy sobie nie mam, ale pójdę i przyniosę panu.<br>- A czy ci wystarczy? Bo ileż to pieniędzy mogą mieć takie małe dziewczynki? <br>Ciarki przeszły po Henrysi. <br>- Mam w portmonetce tatusia sto złotych, dał mi je, czy to wystarczy? - zapytała zdławionym głosem. <br>Pan roześmiał