Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
sprawiała komiczne wrażenie. Musiałem się wstrzymać, aby nie parsknąć śmiechem. Lecz uśmiech wymknął się zapewne spod mojej kontroli. Kuryłło łypnął na mnie swoim jednym okiem jak straszliwy cyklop i powiedział surowo:
- Z czego się pan śmieje, hę?
- Uśmiecham się do swoich myśli - odrzekłem wykrętnie.
- Trzeba poważnie myśleć, mój panie. Żadne śmichy-chichy tutaj nie pomogą. Inaczej figa z wyjaśnieniem zagadki.
Doktor rzekł otwarcie:
- Patrzę i patrzę na tę szachownicę, aż oczy mnie bolą. Ale ani na jotę nie robię się mądrzejszy.
Fryderyk wzruszył ramionami.
- Stawiam tysiąc dolarów przeciw jednemu, że nie tę szachownicę miał na myśli stary Haubitz.
Zenobia szepnęła do Fryderyka
sprawiała komiczne wrażenie. Musiałem się wstrzymać, aby nie parsknąć śmiechem. Lecz uśmiech wymknął się zapewne spod mojej kontroli. Kuryłło łypnął na mnie swoim jednym okiem jak straszliwy cyklop i powiedział surowo: <br>- Z czego się pan śmieje, hę?<br>- Uśmiecham się do swoich myśli - odrzekłem wykrętnie.<br>- Trzeba poważnie myśleć, mój panie. Żadne śmichy-chichy tutaj nie pomogą. Inaczej figa z wyjaśnieniem zagadki.<br>Doktor rzekł otwarcie:<br>- Patrzę i patrzę na tę szachownicę, aż oczy mnie bolą. Ale ani na jotę nie robię się mądrzejszy.<br>Fryderyk wzruszył ramionami.<br>- Stawiam tysiąc dolarów przeciw jednemu, że nie tę szachownicę miał na myśli stary Haubitz.<br>Zenobia szepnęła do Fryderyka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego