zrozumieli, że na nic się nie przyda uprzedzić księcia o jego losie, bo i tak już na karcie ofiarnej wypisał swoje imię. <br>Więc już oboje tylko wstąpili do jego pułku, nie po to, żeby zabijać, ale żeby podzielić los tych wszystkich, którzy z miłości do kraju przybyli tutaj na swoją śmierć i niedolę. <br>A trzeciego dnia bitwy, kiedy przy zwyciężonym Napoleonie pozostała tylko wierność książęca, kiedy cesarz powiedział do niego te słowa bez wartości już i znaczenia: "Naprzód, królu Polski"!, on, król Polski nie z pomazania Napoleonowego, ale z królewskiej mocy ducha - po raz ostatni zadawał sobie pytanie najważniejsze: Czy tak