w ogóle od tej pory nigdy ani razu nie kichnął; przysiągł sobie, że nie kichnie, bo przekonał się na przykładzie Lusia, że od kichnięcia może zależeć los człowieka.<br>Gdy się to stało, gdy ten straszny odgłos rozległ się wystrzałem w całym zamku - trzy czarne postacie znieruchomiały i przez chwilę trwała śmiertelna cisza, aż Luś pod firanką zaszlochał.<br>Wtedy czarne, potężne sylwetki podeszły do okna, podniosły firankę i spojrzały groźnie na trzech skulonych chłopców. Jaś opamiętał się najwcześniej, wystąpił naprzód i rzekł przenikliwym głosem:<br>- Bo my, proszę pana hrabiego (na wszelki wypadek, bo a nuż to był sam książę?), my nic złego