Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
Roman próbował uśmiechnąć się, jednakowoż uśmiech ten wydał mu się bardziej błazeński niżeli gniewne marszczenie czoła. Nie oglądając się czuł, że niebieskie oczy Skoszyckiego skryły się wstydliwie za teczką tygodnika. Kostka cukru pachnąca jarzębiakiem musnęła koniec jego nosa, palce zahaczone o kieszeń ściągnięty marynarkę na jedną stronę, wydłużając ją do śmiesznie wielkich rozmiarów. Twarz pijanego drgała mięśniami, jakby z nadmiernego wysiłku i chęci dokonania czegoś niesłychanie ważnego, wykluczającego wszystko inne.
- No!... Cucu...
- Siauanie, siauanie...
Nad wyraz przykre i zróżnicowane uczucia Romana zogniskowały się powoli w jednym zdaniu: "jestem publiczką". Wściekłym ruchem wyrwał marynarkę z ręki pijanego i trafnym uderzeniem wytrącił mu
Roman próbował uśmiechnąć się, jednakowoż uśmiech ten wydał mu się bardziej błazeński niżeli gniewne marszczenie czoła. Nie oglądając się czuł, że niebieskie oczy Skoszyckiego skryły się wstydliwie za teczką tygodnika. Kostka cukru pachnąca jarzębiakiem musnęła koniec jego nosa, palce zahaczone o kieszeń ściągnięty marynarkę na jedną stronę, wydłużając ją do śmiesznie wielkich rozmiarów. Twarz pijanego drgała mięśniami, jakby z nadmiernego wysiłku i chęci dokonania czegoś niesłychanie ważnego, wykluczającego wszystko inne.<br>- No!... Cucu...<br>- Siauanie, siauanie...<br>Nad wyraz przykre i zróżnicowane uczucia Romana zogniskowały się powoli w jednym zdaniu: "jestem publiczką". Wściekłym ruchem wyrwał marynarkę z ręki pijanego i trafnym uderzeniem wytrącił mu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego