bo żaden ich interes, a może im też wstyd, ale w tak zwanej ofercie najbardziej wartościowych filmów wracamy do epoki kadru łupanego. Ćwierć wieku temu, w rozpasanej epoce gierkowskiej, miały wprawdzie swe pojedyncze filmy Dyskusyjne Kluby Filmowe, ale reszta pojawiała się na ekranach kin najmniej w pięciu kopiach. To ze śmietanki repertuaru, co wydawało się bardziej atrakcyjne, w ponad dwudziestu (<name type="tit">"Konformista"</> <name type="person">Bertolucciego</>, <name type="tit">"Strach na wróble"</> <name type="person">Schatzberga</>). Potem PRL objęło zaciskanie pasa i szukanie rezerw, niemniej tuż przed rokiem 1980 japońskie <name type="tit">"Imperium namiętności"</> miało 40 kopii, <name type="tit">"Jesienna sonata"</> <name type="person">Bergmana</> - 18, a aż 61 wykonano dla filmu Cassavetesa "Zabójstwo chińskiego maklera". W dekadzie