zziajani, pełni nieopanowanego lęku, zatrzymali się dopiero za bramą zamku. Tutaj obejrzeli się bojaźliwie. Nikogo nie było, tylko na skarpie pasła się biała koza dziadka. 6<br>"Oczywiście, oni znowu mi dali najtrudniejsze zadanie" - myślał inspektor Perełka, podchodząc pod strome zbocze zamkowej góry. Słonko mocno przypiekało jego piegowatą twarz. Tłuste obłoczki smykały ponad zrębami murów, a w powietrzu unosił się odurzający zapach mięty i piołunu. Perełka szedł po czubek głowy pogrążony w sprzecznych myślach <page nr=178> Chciał się wykazać solidną pracą, a tymczasem gdzie tu szukać Tajemniczego?<br>Obszedł już całą wioskę. Był przy kościele, na plebanii, obok straży pożarnej, zajrzał nawet na cmentarz, ale