Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
w nim nasilał, ogromniał, ciągnął za ramiona. Czuł, że jeszcze sekunda - i wszystka ciemność dokoła, cała noc, w której niewidzialnych kleszczach tkwił jak w ogromnej jamie, zawrzasną tym potwornym wyciem. Nie mógł tego znieść. Poderwał się z posłania. Krzyknął.
Pani Alicja natychmiast się przebudziła. Usiadła i po omacku, jeszcze odurzona snem, poczęła trzęsącymi się dłońmi szukać kontaktu. Znalazła go wreszcie. Zaświeciła.
Antoni klęczał na tapczanie nie opodal. Ciężki. Masywny i kanciasty. Twarz miał pobladłą, zmienioną. W pasiastej piżamie i z niekształtną, ogoloną głową wyglądał w tej chwili na wypuszczonego z więzienia zbrodniarza. Gdy skierował na nią szklane spojrzenie martwych, nienaturalnie rozszerzonych
w nim nasilał, ogromniał, ciągnął za ramiona. Czuł, że jeszcze sekunda - i wszystka ciemność dokoła, cała noc, w której niewidzialnych kleszczach tkwił jak w ogromnej jamie, zawrzasną tym potwornym wyciem. Nie mógł tego znieść. Poderwał się z posłania. Krzyknął.<br>Pani Alicja natychmiast się przebudziła. Usiadła i po omacku, jeszcze odurzona snem, poczęła trzęsącymi się dłońmi szukać kontaktu. Znalazła go wreszcie. Zaświeciła.<br>Antoni klęczał na tapczanie nie opodal. Ciężki. Masywny i kanciasty. Twarz miał pobladłą, zmienioną. W pasiastej piżamie i z niekształtną, ogoloną głową wyglądał w tej chwili na wypuszczonego z więzienia zbrodniarza. Gdy skierował na nią szklane spojrzenie martwych, nienaturalnie rozszerzonych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego