Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
złoty pasek.
- Dobrego, Józef!
- Ppa, jakiego kajaka mają! - usłyszeliśmy głos cygana.





- Ale balon! - powiedział Kojak.
Zaśmieli się i to było na końcu: śmiech. Gonił nas śmiech.
Odpływaliśmy. Oni byli coraz dalej i dalej, robili się coraz
mniejsi - trzy sylwetki na zielonym brzegu, pod gruszą. Ten w czerwonej
koszuli - najwyższy, obok śniady w białej koszulce polo i Kojak w
szarym swetrze ojca. Słychać było szmer wody przy burtach. Nurt był
głęboki - płynęliśmy z każdą chwilą szybciej. Chyba łysy podniósł
kamień i cisnął wysoko. Plusnęło gdzieś daleko za nami. Jakby białe
piórko spadło do rzeki.
Słońce już było nisko - cienie drzew wydłużyły się
złoty pasek.<br> - Dobrego, Józef!<br> - Ppa, jakiego kajaka mają! - usłyszeliśmy głos cygana.<br><br><br><br><br>&lt;page nr=182&gt;<br> - Ale balon! - powiedział Kojak.<br> Zaśmieli się i to było na końcu: śmiech. Gonił nas śmiech.<br> Odpływaliśmy. Oni byli coraz dalej i dalej, robili się coraz<br>mniejsi - trzy sylwetki na zielonym brzegu, pod gruszą. Ten w czerwonej<br>koszuli - najwyższy, obok śniady w białej koszulce polo i Kojak w<br>szarym swetrze ojca. Słychać było szmer wody przy burtach. Nurt był<br>głęboki - płynęliśmy z każdą chwilą szybciej. Chyba łysy podniósł<br>kamień i cisnął wysoko. Plusnęło gdzieś daleko za nami. Jakby białe<br>piórko spadło do rzeki.<br> Słońce już było nisko - cienie drzew wydłużyły się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego