Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Usiłuję biec obok sań, aby rozruszać marznące stopy, jednak szybko się męczę. Mój mocz ma niebezpiecznie pomarańczowy kolor -to jedna z oznak odwodnienia. Już raz zgubiłem trasę i spadłem z sań, tłukąc boleśnie kolano. Zaprzęg wlókł mnie kilkadziesiąt metrów. Teraz muszę jak najszybciej znaleźć odpowiednie miejsce na biwak. Wkrótce nadejdzie śnieżyca... Przynajmniej psy przestały nerwowo biec. Idą równo. Jednak coraz częściej odwracają łby w moją stronę. Są młode i niedoświadczone -potrzebują opieki. Burza przychodzi nagle i robi się ciemno jak w grobie. Nie dotarłem do leśnej ściany, którą widziałem w oddali. Psy stanęły i zbiły się w gromadę, potępieńczo wyjąc. Czyżby
Usiłuję biec obok sań, aby rozruszać marznące stopy, jednak szybko się męczę. Mój mocz ma niebezpiecznie pomarańczowy kolor -to jedna z oznak odwodnienia. Już raz zgubiłem trasę i spadłem z sań, tłukąc boleśnie kolano. Zaprzęg wlókł mnie kilkadziesiąt metrów. Teraz muszę jak najszybciej znaleźć odpowiednie miejsce na biwak. Wkrótce nadejdzie śnieżyca... Przynajmniej psy przestały nerwowo biec. Idą równo. Jednak coraz częściej odwracają łby w moją stronę. Są młode i niedoświadczone -potrzebują opieki. Burza przychodzi nagle i robi się ciemno jak w grobie. Nie dotarłem do leśnej ściany, którą widziałem w oddali. Psy stanęły i zbiły się w gromadę, potępieńczo wyjąc. Czyżby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego