Na początku wyciszeniem, w miarę trwania treningu dawałam sobie więcej przyzwolenia na jakieś zachowania. Punktem przełomowym były zwroty i moje łzy.<br><br>Regina:<br><br>- Zbuntowanym milczeniem.<br><br>Marlena:<br><br>Byłam taka, jak chciałam być, nie broniłam się, nie miałam ochoty się wycofywać i nie było we mnie obrony z góry zakładanej.<br><br>Małgosia:<br><br>Najpierw szukałam sojuszników, potem po zwrotach czułam się na tyle spokojnie, że się nie broniłam. Ale być może obroną było niezabieranie głosu, niepatrzenie na Krzysia, bo przeszkadzało mi jego długie spojrzenie; także jego żartowanie.<br><br>Maciek:<br><br>- Małą aktywnością.<br><br>Iza:<br><br>Agresją, napastliwością; przelewałam to na prowadzących, bo napięcie było aż tak silne, ale też gadatliwością