Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
tu żywego ducha, ale jemu nie przeszkadzał ani upał, ani samotność. Oparty łokciami o balustradę, mógł z daleka patrzeć na miasto.
Martwa przestrzeń drżała w potokach gorąca. Niebo od paru tygodni traciło wiosenną barwę, trwało nieruchomo, jakby przysypane szarym proszkiem. Nic nie zakłócało widoku z piątego piętra. Za gąszczem karłowatych sosenek, wśród których wzniesiono gmachy Szpitala Nieustającej Pomocy, biegła od dawna nieużywana stara szosa do Ostródy. Właśnie trenował tam rowerzysta w czerwonym kasku; stawał dęba na tylnym kole, urządzał ostre slalomy między uskokami i pęknięciami asfaltu.
Dalej spomiędzy gęstwiny zakurzonych drzew prześwitywały zarysy stłoczonych byle jak domków dawnego podmiejskiego osiedla. Kiedyś
tu żywego ducha, ale jemu nie przeszkadzał ani upał, ani samotność. Oparty łokciami o balustradę, mógł z daleka patrzeć na miasto.<br>Martwa przestrzeń drżała w potokach gorąca. Niebo od paru tygodni traciło wiosenną barwę, trwało nieruchomo, jakby przysypane szarym proszkiem. Nic nie zakłócało widoku z piątego piętra. Za gąszczem karłowatych sosenek, wśród których wzniesiono gmachy Szpitala Nieustającej Pomocy, biegła od dawna nieużywana stara szosa do Ostródy. Właśnie trenował tam rowerzysta w czerwonym kasku; stawał dęba na tylnym kole, urządzał ostre slalomy między uskokami i pęknięciami asfaltu. <br>Dalej spomiędzy gęstwiny zakurzonych drzew prześwitywały zarysy stłoczonych byle jak domków dawnego podmiejskiego osiedla. Kiedyś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego