stracę miłość tych wszystkich, co tak się do mnie uśmiechali. Krzyczeć nie wolno, więc bezgłośnie zalewam się łzami. Wiem, że nikt nie wybaczy mi już nigdy, a ja umrę z nieszczęścia. Tylko las mnie pociesza bożą krówką i pajęczyną, na której huśta się rosa, i płochliwą myszką, i smakiem igieł sosnowych. Taki będzie zawsze. <br>Las jest we mnie, więc się nie zmienia. I ja się nie zmieniam. Ale zmieniają się ludzie. Jeszcze ojciec gra w tenisa na czerwonym korcie, jest uroczy i wesoły i jak zwykle mistrzowski w każdej grze, mój czarujący ojciec. Ale już za chwilę zobaczę go przygarbionego pod