pełno weków, konfitur, w szafach pełno sukienek. Umyłyśmy się, ubrały, nabrałyśmy sukienek w tobołki. Oni mieli takie małe wózki z dyszlami, którymi ciągnęli zakupy, to załadowałyśmy tobołki na taki wózek. Dochodzimy do szosy, a ona cała zapchana wozami, wojskowymi i cywilnymi, ledwo można przejść. Zbliża się noc, a tu wszędzie sowieckie wojsko. Jak nas tam nie zgwałcili, to tu nas zgwałcą. Hanka mówi, idźcie przed siebie, nie patrzcie na nich. Podchodzi oficer, lejtnant. Nie bójcie się, mówi, ja jewriej. Zaprowadził nas do siebie, dał nam jeść i wojskowe koce, tu was nikt nie ruszy. Rano wyszedł z nami na drogę i