Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
naszego domu widać było skrawek rzeki, odległą Słobodkę, a po lewej stronie, na widnokręgu - zarysy wałów i baszty, która z daleka wydawała się tak mała jak wieża w szachach. Dopiero gdy wyszło się przed dom, po prawej stronie, za zakrętem rzeki, ukazywał się most, a poza mostem na wzgórzu czerniała spadająca aż do Łowati rozległa kępa drzew, śród których stał ukryty dom Jakubów.

Przywykliśmy szybko do naszej nowej, dużo wygodniejszej siedziby. Mieńszykow, jak przystało na uczciwego kupca, dogodził nam, dogodził Zarieckiej, a przede wszystkim sobie, gdyż opuszczone przez nas mieszkanie odnajął kooperatywie kolejowej za czynsz o parę rubli wyższy.

Ogrody przylegające
naszego domu widać było skrawek rzeki, odległą Słobodkę, a po lewej stronie, na widnokręgu - zarysy wałów i baszty, która z daleka wydawała się tak mała jak wieża w szachach. Dopiero gdy wyszło się przed dom, po prawej stronie, za zakrętem rzeki, ukazywał się most, a poza mostem na wzgórzu czerniała spadająca aż do Łowati rozległa kępa drzew, śród których stał ukryty dom Jakubów.<br><br>Przywykliśmy szybko do naszej nowej, dużo wygodniejszej siedziby. Mieńszykow, jak przystało na uczciwego kupca, dogodził nam, dogodził Zarieckiej, a przede wszystkim sobie, gdyż opuszczone przez nas mieszkanie odnajął kooperatywie kolejowej za czynsz o parę rubli wyższy.<br><br>Ogrody przylegające
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego