zgrabnych nóżkach. Lecz krynolina Infantki urosła do rozmiarów góry. Ciężarna milionem jaj, które ją przytłaczały do posadzki, masą swą wznosiła się, rosła i grubiała w miarę, jak rosła; jej wypukłe i tętniące, spocone ściany, rozepchane nabrzmiałą w nich puchnącą materią, pięły się w górę, wybrzuszały się na boki i wisiały, spęczniałe, groźne i tłuste, ponad głowami krążących w dole termitów; jej wierzch ginął gdzieś w górze, w oparach swego własnego zapachu, skłębionych wysoko, pod niedosiężnym, zdawało się, stropem komnaty.<br> Natarci antyseptycznym olejem, stali w długim szeregu ginekolodzy i odbierali jaja, rytmicznie składane przez <orig>abdomen</> królewski. Jaja były natychmiast liczone przez przedstawiciela