teraz, pierwszej nocy mojej choroby, wydało mi się, że <br>ktoś z wewnątrz odsuwa listwę i z jaskini wygląda <br>ostrożnie maleńki brodaty człowieczek w czerwonym kapturku. <br><br><br>- Więc tam są naprawdę krasnoludki! - zawołałam. <br><br><br>Ale mama położyła mi chłodną rękę na <br>czole i powiedziała: <br><br>- To ci się tak zdaje, kochanie. Masz gorączkę. <br>Śpij, śpij, córuchno. Nie bój się! <br><br>Zamknęłam oczy, ale nie mogłam zasnąć. <br><br>Jakiś niewidoczny ruch panował w pokoju. <br><br>Zupełnie - jakby ktoś tak cicho, że prawie niedosłyszalnie, <br>kręcił się po nim, coś wnosił, coś wynosił, <br>wchodził i wychodził. <br><br>Otworzyłam oczy i zobaczyłam w przyćmionym świetle <br>nocnej lampki, że z jaskini pod progiem wychodzą