Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
kroki. Polek wolno unosi powieki. Pomiędzy łóżkiem a drzwiami stoi Wisia w różowej sukience. We włosach jak zwykle czerwona kokarda. Obu rękami przytrzymuje wielką naręcz polnych kwiatów, które rosną przy miedzach.
- Dzień dobry, Polek.
- Dzień dobry.
Kładzie kwiaty w nogach łóżka. Rozsypują się kolorowym wachlarzem. Krople wody spadają z płatków, spija je szybko rozgrzana kołdra. Wisia rozgląda się dyskretnie dokoła, szuka, na czym by tu usiąść.
- Weź ten fotel - zachęca Polek.
Dziewczyna przyciąga do łóżka wielkie krzesło wyplatane jakąś słomą egzotyczną, mebel wytarty już na kantach.
- Chorujesz?
- Troszeczkę. Myślałem, że dawno wpadniesz.
- Nie mogłam. Z mamą do miasta jeździłam ciągle. Przygotowuję
kroki. Polek wolno unosi powieki. Pomiędzy łóżkiem a drzwiami stoi Wisia w różowej sukience. We włosach jak zwykle czerwona kokarda. Obu rękami przytrzymuje wielką naręcz polnych kwiatów, które rosną przy miedzach.<br>- Dzień dobry, Polek.<br>- Dzień dobry.<br>Kładzie kwiaty w nogach łóżka. Rozsypują się kolorowym wachlarzem. Krople wody spadają z płatków, spija je szybko rozgrzana kołdra. Wisia rozgląda się dyskretnie dokoła, szuka, na czym by tu usiąść.<br>- Weź ten fotel - zachęca Polek.<br>Dziewczyna przyciąga do łóżka wielkie krzesło wyplatane jakąś słomą egzotyczną, mebel wytarty już na kantach.<br>- Chorujesz?<br>- Troszeczkę. Myślałem, że dawno wpadniesz.<br>- Nie mogłam. Z mamą do miasta jeździłam ciągle. Przygotowuję
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego