Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
tu go wszyscy znają. - Matka Miry machnęła
ręką i skierowała się w stronę bramy. -
Muszę zobaczyć.

- Nie boi się pani? - spytała Blokowa.

- Jak kto ma czyste sumienie, to się nie boi.

Wszystkie kobiety opuściły podwórko
i ojciec Eli stojąc na balkonie spokojnie nabijał
fajkę. Oparł się o mur i patrzył spod przymkniętych
powiek na sinawe aromatyczne obłoki dymu
rozpływającego się w letnim powietrzu.

Z wysokości balkonu dachy dwóch blaszanych
garaży tworzyły wzniesienie, coś w rodzaju
naprędce skleconej estrady, na której spódnice
wirują w ludowym tańcu, albo śpiewa biało-granatowy
chór; z wysokości balkonu, jak ze specjalnego
podwyższenia widać było wszystko: nie
tu go wszyscy znają. - Matka Miry machnęła <br>ręką i skierowała się w stronę bramy. - <br>Muszę zobaczyć.<br><br>- Nie boi się pani? - spytała Blokowa.<br><br>- Jak kto ma czyste sumienie, to się nie boi.<br><br>Wszystkie kobiety opuściły podwórko <br>i ojciec Eli stojąc na balkonie spokojnie nabijał <br>fajkę. Oparł się o mur i patrzył spod przymkniętych <br>powiek na sinawe aromatyczne obłoki dymu <br>rozpływającego się w letnim powietrzu.<br><br>Z wysokości balkonu dachy dwóch blaszanych <br>garaży tworzyły wzniesienie, coś w rodzaju <br>naprędce skleconej estrady, na której spódnice <br>wirują w ludowym tańcu, albo śpiewa biało-granatowy <br>chór; z wysokości balkonu, jak ze specjalnego <br>podwyższenia widać było wszystko: nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego